Czemu kiedy jeden daje mi do zrozumienia, ze mnie kocha, to ja go odrzucam,
a ten ktorego pragne, o ktorym mysle, dla ktorego sie smieje odrzuca mnie?
Czemu moja droga do szczescia jest taka pokrecona?
Czy choc raz nie moze byc tak prosto, bez zakretow i wybojow?
Ile musze jeszcze czekac na niego?
A moze ja nie powinnam szukac szczescia? Moze powinnam byc singlem?
Nikogo nie zranie i nikt wowczas nie zrani mnie... Moze moje szczescie nie
jest przy mezczyznie? Moze powinnam skupic sie na czyms innym?
Jest tyle rozdzajow milosci... tylko czemu ja?
28 grudnia 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz